Geoblog.pl    BorsukWro    Podróże    Indie    Agra+Taj Mahal
Zwiń mapę
2010
12
mar

Agra+Taj Mahal

 
Indie
Indie, Āgra
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7931 km
 
Pociag do Agry przyjezdza kolo polnocy. My oczywiscie tylko bilety genral. Pakujemy sie w jakims przejsciu, w koncu to tylko 4h. Niestety w innych klasach miejsc nie ma, pociag sie nie spoznia w rezultacie o jakiejs absurdalnej godzinie ladujemy w Agrze. Pomimo 3 nad ranem razno wdajemy sie w dyspute z rikszarzami na temat ceny dowozu do centrum. Ze 100 schodzimy do 80 a moze nawet 70 (czyli całe wow 1.8zł taniej) jedziemy. Uliczki ciche, puste, czasem samotna riksza przemknie czasem psa sie zobaczy. Lekko ponuro, no ale przeciez "turysty nic nie ruszy".
Wysiadamy z rikszy, 4 rano, lekka konfuzja bo drzwi do hoteli wcale nie goscinnie otwarte, a upierdliwych rikszarzy przeganiamy. Paskudne to uczucie nie wiedziec w ktora strone isc, cale szczescie lonely planet jak zwykle wyposazone w mape bezblednie nas kieruje. Jeden hotel, glosno sie dobijamy, oczywiscie cala obsluga spi zaraz za drzwiamy. Ceny kosmiczne. Idziemy do nastepnego, widzimy ze jakis hindus sie kreci przy knajpie z napisem yum yum yummy food. Wbijamy do srodka, pijemy kawe, jemy tosty z pomidorem i serkiem, zostawiamy pamiatkowy wpis na scianie baru.
W koncu dobijamy do shahjahan, pokoje n awet od biedy, 450rupali za noc, "aktualna" noc policzona jako 50%

Jako ze jest piatek Taj jest nieczynny, wiemy ze jest jeszcze jakis fort, ja cisne na fatehpur sikri. Rano cos tam poszwendalem po miescie, sprobowalem wbic sie do taj, jakis gentelman wprowadzil mnie do jakiegos ogrodu, chcial 500rupi, ja mu ze 50, on mi ze nie, ja mu ze nie to nie. Lazl za mna pol miasta :) W hotelu umieralnia - Andrzej pelna zemsta radży, leci z obu luf. Adam przeziebiony, umiera, mnie cos kreci w brzuchu, dolaczam do Andrzeja z 50% wkladem wymiotujac obiad. Fatehpur sikri upada, ja odwiedzam fryzjera, leniwy dzien. Wieczorem zbieramy sie i idziemy za wschodnia brame nad rzeke zobaczyc w koncu ten taj.
Nastepny dzien to budzik o 6 i ambitny plan obejrzenia wschodu slonca. Z 6 robi sie 9 i po delikatnym sniadaniu ruszamy. Przed wejsciem lekki wkurw, 750 rupali dla bialasow, 20 dla hindusow. Trzepanie kieszeni, nie wolno miec fajek. Szwendamy sie po terenie, Taj jest jedna z tych rzeczy ktore trzeba w zyciu zobaczyc, bo nic nie odda widoku jaki sie ma stojac przed ciagiem fontann z bialym pomnikiem milosci na koncu.

Po Taju ruszamy przez upal do fortu. Podejrzewam ze dobry przewodnik moglby fort uratowac, dla nas to jednak bezsensownie wielki budynek z pustawymi salami. Pare widokow na Taj, chlodny marmur do posiedzenia to jedyne ciekawostki fortu :)
Po wyjsciu z fortu zapada decycja - zwiedzamy pizze hut. Cale szczescie pierwszy rikszarz wiedzial gdzie&co&jak i juz siedzimy w klimatyzowanym wnetrzu pasac nasze biale zoladki jedzeniem dla bialasow. 1100 rupii za 4 osoby, dla wielu hindusow miesieczny zarobek. Z racji tego ze czapke kupiona w poblizu poprzedniej PH zostawilem u jubilera w Khajuracho pada pomysl znalezienia bazaru odziezowego. Rikszarz wywozi nas do obskurwialego Indian market, po czym dajemy mu zarobic pozwalajac sie zawiezc do sklepow z handikraftami (dostaje 10 rupii za kazdego przywiezionego bialasa)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (14)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
BorsukWro
Artur W
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 151 wpisów151 13 komentarzy13 1445 zdjęć1445 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
03.08.2014 - 16.08.2014
 
 
14.07.2013 - 26.07.2013