Ruszamy z Pelling skoro swit. Poprzedniego wieczora dogadalismy sie z hinduska rodzina ze podzielimy sie jeepem. Cala droge szczegolnie mlody nas meczy pytaniami, dobrze ze mozemy uciec na koniec jeepa. Mase ciekawych choc bezuzytecznych informacji, ladujemy na dworcu w NJP. Zaczyna cie cyrk pt hinduskie koleje. Wczesniej w biurze SNT w Gangtoku kupilismy bilet na brahmaputra express ktory ruszajac o 22 mial nas dostarczyc do Varanasi na 17.
troche o kolejach - jest to najwiekszy pracodawca na swiecie, ponad milion pracownikow. Olbrzymia organizacja, niesamowite ilosci ludzi przewozone codzien. Poza normalnymi biletami jest cos co sie nazywa Waiting list, czyli lista oczekujacych. Istnieje pewna ilosc biletow zarezerwowanych dla wojska, rzadu itp. Te bilety plus niewykorzystane zapelniaja waiting list. Nie ma reguly - bedac na WL czasem bilet sie dostanie, a czasem nie. Jakis czas przed przyjazdem pociagu wywieszane sa konfirmacje waiting list - mozna wtedy sprawdzic po nazwiskach czy sie jedzie czy nie.
Klasy miejsc - AC2 to klima i 2x2prycze w "przedziale", gdzie przedzial to kotarka oslaniajaca czworke lozek. AC3 to to samo, klimatyzowane, ale 3x2 prycze stanowia przedzial bez kotatek i drzwi. Podczas jazdy prycza dolna i gorna sa zlozone, wszyscy siedza na dolnej. Wprawny bagpacker zatem bedzie bral prycze gorna. Aha, jest jeszcze sleeper czyli to samo co AC3 tylko bez klimy - kraty w oknach zamiast szyb. Po sleeperze jest general class, bez zadnej rezerwacji - taki wlasnie bilet maja hindusy wiszace na pociagu albo jadacy na dachu :) Calosci obrazu niech dopelnia jeszcze dodatkowe miejsca ulozone wzdluz korytarza, w dzien dolna prycza zamienia sie w dwa krzesla.
Pociag ktory nas interesowal do Varanasi to nort east super fast pokonujacy 750km od 17:15 do 7:00, nie dostalismy jednak biletow na niego. Jak juz pisalem mielismy bilety, ale na WL14... Pierwszy plan oddac bilet nie wypalil - biuro bylo czynne do 14, a WL ogloszone 4h przed przyjazdem pociagu :) pouzeralismy sie z urzedasami, nic z tego.
Za namowa hindusow kupilismy bilety general na pociag ktory nas interesowal.Milion ludzi ktory wraz z nami wsiadal na dworcu upewnil nas w przekonaniu ze z miejscowek w sleeperze nici. Wpakowalismy sie do losowego sleepera, dosc niezadowolonych hindusow poprzesuwalismy naszymi plecakami. Szalenstwo indii trwa nawet w pociagu - co chwila ktos przechodzi, cos sprzedaje, smierdzi, brudno, tlok. Nasze proby nawiazania kontaktow z kims kto wygladal jak kondutkor spelzly na niczym - nedzny angielski i generalny brak zainteresowania trudna sytuacja czworki obladowanych tobolami bialasow. Okej, hindusy pojda spac na bank nas wykopia z pracowicie zasiedzianych miejsc. Zapada decyzja, rozkladamy sie na korytarzu kolo AC2, jedynym pustym przejsciu. Nastawiam sie na ciezka noc. Chlapnelismy bolsa na poprawne nastroju, mija godzina, druga trzecia. Smierdzi, brudno, syf i kila. Z czasem wzbudzamy zainteresowanie paru osob. Jeden i drugi mowia ze nam oddadza swoje miejsca, zapada decyzja ze bedziemy spac po pare h. Ja jako najbardziej pyskaty dostaje w koncu miejsce sypialne na przejsciu - trumienka na koncu korytarza. Po zaladowaniu plecaka moge spac na siedzaco. Na przemian goraco i zimno, twardo, niewygodnie, a do tego miejsce mam miec tylko do satny (a moze patny) czyli do 3 w nocy. Andrzej i Dorota dostaja miejsca od dobrego czlowieka, ktory spi ze swoim kolega we dwojke na dolnej pryczy. Adama w koncu tez ktos polozyl gdzies spac za doplata. Mnie budza o 3 i kaza doplacac, w sumie jakakolwiek by kwote podali zaplacilbym i spal dalej :) twardo, niewygodnie, ciagle sie budze, taki ze mnia backpacker kurza stopa.