Geoblog.pl    BorsukWro    Podróże    Indie    Delhi-Gangtok, i co tam w Gangtoku,czyli buddyjskie Indie
Zwiń mapę
2010
02
mar

Delhi-Gangtok, i co tam w Gangtoku,czyli buddyjskie Indie

 
Indie
Indie, Gangtok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6623 km
 
Z Delhi taxi bierze nas na dworzec, korek po drodze skutecznie podnosi nam cisnienie. Docieramy, jakos bezbolesnie pakujemy sie do samolotu. Samolot lepszy niz cokolwiek czym latalem dotychczas. Ladujemy na czyms co wyglada jak poletko ryzu, zamienia sie jednak w normalny pas startowy. Pilot laduje tak ze musi zawracac na trzy zeby dojechac do terminalu. Przez okna palmym, na dworze wilgoc klei nam ciuchy do ciala.
Nie widac taxi, wiec placimy prepaid i grupa namawiaczy prowadzi nas na postoj. Pakujemy sie, jedziemy przez miasto do tourist office zalatwic permity. Po drodze brud, smrod, male drewniane chatki, klimat arabaski. Docieramy do obiura, atakuje nas bardzo maly chinczyk z obandazowana glowa - "wanna jeep". Wbijamy do biura, jeden z nami rozmawia i pomaga wypelnic wnioski, nastepna kobieta kopiuje cos przez kalke nastepny facet wydaje nam permity. Tak oto biurokracja zatrudnia trzy osoby :)
Zacma powoduje ze jeepy wydaja nam sie kosztowac 12-15000 a nie 1200-1500. Oczyma wyobraznji juz sie tlocze z 10 hindusow w shared jeep. Zacma schodzi, jedziemy. Jedziemy dlugo, w koncu w Rangpo wjezdzamy do Sikkim. Urzedas ktory nas zalatwia ma pieknego gekona na scianie pracowicie zzerajacego moskity. Zakaz palenia w miejscach publicznych, zolnierze gonia mnie z posterunku z powrotem na teren bengalu zebym sobie zapalil tam :)
Dojezdzamy do Gangtok, pakujemy do nedznego drogiebo hotelu, zimno. Rano o 4:25 budza nas traby, potem sie dowiadujemy ze ktos umarl i mnisi przyszli po niego. Szwendamy po miescie, sniadanie u tybetanczyka ktory nie ma menu, za to przepyszne damplingi z miesem i zupka. Szwendamy po miescie, kolejka linowa zjezdzamy do klasztoru, na jego terenie namierzam sale modlitw, nagrywam, robie zdjecia. Dla mnichow my to tez atrakacja, niby ida na wieczorna modlitwe a faktycznie zbieraja sie w tlumek i na nas sie lampią. Wracajac z klasztoru towarzystwo chce isc z buta pod wielka gore, ja biore taxi za cale 5 rupali. Wracam do hotelu sam, kupuję świetne herbaty (na schodach z MG Marg w dół), nażeram sie rozkosznie w europejskiej niemal knajpie z darmowym wifi.

Update :
Tutaj mozesz posluchac jak nad ranem graja mnisi :
http://dervish.wsisiz.edu.pl/~winiczen/DSC_0634.wav
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (35)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
BorsukWro
Artur W
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 151 wpisów151 13 komentarzy13 1445 zdjęć1445 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
03.08.2014 - 16.08.2014
 
 
14.07.2013 - 26.07.2013