Geoblog.pl    BorsukWro    Podróże    Wietnam (lipiec 2013)    Hue - Hoi An
Zwiń mapę
2013
20
lip

Hue - Hoi An

 
Wietnam
Wietnam, Hội An
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7509 km
 
W hotelu bookujemy autobus o 13:00 do Hoi An, trochę szwendamy się w celach zakupowych - jeśli ktoś chce kupić buty, to na handlowej ulicy w pobliżu hotelu znajdzie kilkadziesiąt sklepów, do wyboru do koloru :)
Autobus, który nas odbiera to tzw sleeper bus - ludzie podczas jazdy półleżą - trzy szeregi dwupiętrowych prycz, możliwe że różnych klas. Po drodze leje, szkoda nieco widoków za oknami - góry w chmurach, czasem jakaś pogoda - podobno trasa ta jest jedną z bardziej malowniczych na trasie północ-południe. Autobus zatrzymuje się parę km pod miastem, koło niczym szczególnym nie wyróżniającym się hotelu. Nie pomagają protesty, że to ani nie miasto ani bus station. Lokalna xe om ("przytul motor", czyli właśnie moto-taksówki) już czeka na nas. Ceny z 80k schodzą na 20k, duży plecak idzie na kierownicę, białas na tylne siedzenie i już jedziemy. Hotel wybrany miał cechę taniości, niestety nie był to tani-i-dobry hotel. Na stronie Agody hotel miał całkiem ładne i tanie pokoje. Na miejscu okazuje się że za okno muszę dopłacić 4USD dziennie. Pokój to ciemna norka na poddaszu, z klimą, jednak z betonowej twardości materacami i mrówkami wpieprzającymi niebacznie pozostawione owoce i słodycze. Hoi An, Dai Long hotel - unikać ze wszystkich sił.
Generalnie na ulicach Hai Ba Trung i Ba Trieu sporo jest różnej maści hoteli i hotelików, jednak z racji full moon festiwalu albo były drogie (>40usd) albo zajęte.
Samo miasteczko jest do obejścia na nogach - z hotelu 10min spaceru i już się jest na starówce. Stare miasto to wąskie uliczki, sklepy, galerie i restauracje. Hoi An słynie też z krawców szyjących podobno garnitury w ciągu "24h" z "10$". piszę w cudzysłowiu, bo krawcy rekomendowani życzą sobie sporo kasy i terminy wykonania odbiegają od 24h. Oczywiście jeśli ktoś chce mieć szmelc z plastiokwych materiałów, szwy bez obszycie rozpadające się po pierwszym praniu, to zapewne Hoi An zaspokoi ich oczekiwania. Krawców mijałem dość obojętnie - dużo ciekawsze były galerie fotografii oraz przybytki lokalnych artystów. Warto się wybrać na bazar we wschodniej części starówki ew targowisko różności na wyspie (przejść przez most, skręcić w prawo, 20-50m i w lewo), tam również widziałem dość interesujące zagęszczenie hoteli.
Z okazji festiwalu stare miasto przepięknie ozdobione lampionami i latarniami - festiwal zwykle organizowany jest w pełni księżyca (czyli przed wyjazdem należy sprawdzić kalendarz księżycowy :) Jeśli chodzi o liczne zabytki i pagody w mieście - w wielu miejscach kupić można paczkę czterech, czy pięciu biletów za 120k. Na pierwszy ogień idzie japoński most zabudowany (z małą kapliczką buddy w środku). Mimo że łączy dwie części miasta, to wstęp "kosztuje" jeden bilet (następnego dnia już za darmo 0_o podejrzewam że mógł to być szwindel pobliskiego punktu sprzedaży biletów). Po całowieczornym spacerze wybraliśmy się do knajp po drugiej stronie ulicy - z ich balkonów można podziwiać śliczną panoramę miasteczka lampionów.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
BorsukWro
Artur W
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 151 wpisów151 13 komentarzy13 1445 zdjęć1445 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
03.08.2014 - 16.08.2014
 
 
14.07.2013 - 26.07.2013