Geoblog.pl    BorsukWro    Podróże    Wietnam (lipiec 2013)    Hue
Zwiń mapę
2013
19
lip

Hue

 
Wietnam
Wietnam, Huế
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7407 km
 
Na dworcu w Hue przy wychodzeniu z pociągu sprawdzane są bilety (więc uwaga, żeby się gdzieś nie zapodziały). Przed dworcem nie ma taxi, po dojściu do ulicy coś jednak można złapać. Nasz taksiarz niby włączył licznik, jednak podczas jazdy podejrzanie często klikał przełącznikiem świateł długich, czyżby było to urządzenie "poprawiające" wskazania licznika? Dojazd do hotelu to 30k dogów (1.5usd), więc za dużo nienaklikał.

Z opisów w sieci mój wybór to hotel Google. Hotel ten ma neon z napisem GGoogle Hotel, a w środku na ścianie jakieś inną nazwę (Thanh Xuan). Początkowo można odnieść wrażenie że to scam - łatwo sobie wyobraziź hotel MiałMiał wieszający sobie szyld google hotel, jednak wielki napis "Happy Hour, Free Beer" rozwiewa moje wątpliwości.
Hotel to esencja backpackerkskiego stylu i klimatu - życie na dole trwa cały dzień i zapewne spory kawałek nocy - ktoś przyłazi z plecakami, ktoś dokądś odjeżdża, bar cały czas kogoś karmi i poi, jakieś jeepy, motory, rowery, busiki i rejsowe autobusy rozwożą plecakową brać po bliższych i dalszych okolicach. W barze pod sufitem wiszą bombki, gwiazdy dawida, napis merry christmas i happy birthday. Do kompletu pod sufitem dyndają trzymetrowe sanie świętego mikołaja z reniferami. Cechą wyróżniającą ten hotel jest całkowicie darmowe piwo ("od 17 do 22") - można poprosić o nie kelnera, można sobie samemu wziąć z baru szkło i nalać z nalewaka. Pokoje wg opisu Lonely Planet nowe, jednak dość szybko się zużywają, nadal jednak są przestronne, jasne i klimatyzowane, a kosztują 17$ za dobę. Miejsce tętni życiem, ma tę fajną podróżniczą energię, sprawiającą że aż się nie chce tego miejsca opuszczać.

Po późnym śniadaniu relaksujemy się bez precyzyjnych planów - dosiada się do nas dżentelmen o imieniu Hiu albo jakoś podobnie ;). Proponuje jazdę na tylnym siedzeniu motoru, jakieś grosze rzędu 10$/os za cały dzień jazdy. Pokazał notesik w którym jakiś Sebastian Jr z Warszawy w 2011 napisał że warto powierzyć swoje 4 litery tym facetom. Teraz wydaje mi się, że notes ten był tworzony dla jakiejś innej firmy, albo że oferowano darmową przejażdżkę za wpis w jakimś języku (albowiem i polska i angielskie opisy były podejrzanie do siebie podobne), tak czy siak oddaliśmy się w ręce Hiuia i jego kolegi. Mój pierwszy raz na tylnym siodełku motocykla nie był wcale straszny, a wprost przeciwnie - taka jazda to naprawdę za**bista sprawa :). Na początek obejrzeliśmy amerykański bunkier i ładny widoczek na rzekę, potem zespół pałacowy i nagrobek, potem pagoda, jedzenie i na koniec cytadela. W zupełności nam to starczyło na cały dzień, w tym upale i tak oznaczało to solidny ból nóg i części ciała przylegających do moto siodełek. Ciekawe jak się mają tyłki ludzi wykupujących u niego motocyklową wycieczkę 3d/2n....
Architektonicznie wszystkie te atrakcje wyglądają tak, jak sobie wyobrażałem architekturę chińską - masę zdobień, charakterystyczne dachy, jeziorka i lilie wodne. Dookoła sporo drewna, nieco smoków i chińskich znaczków. Renowacja obszaru samej cytadeli wraz z zakazanym miastem postępuje bardzo szybko - z tego co czytałem do niedawna była to kupa ruin.
O ile będąc w dużych miastach, widząc ruch na drogach obawiałem się o moje życie, o tyle na wsi samochody są tak rzadkie, że to właśnie dwuślady (motory/skutery) są rozsądnym i bezpiecznym środkiem komunikacji.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
BorsukWro
Artur W
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 151 wpisów151 13 komentarzy13 1445 zdjęć1445 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
03.08.2014 - 16.08.2014
 
 
14.07.2013 - 26.07.2013