Geoblog.pl    BorsukWro    Podróże    Sri Lanka lipiec 2012    Mahiyangana - vedda
Zwiń mapę
2012
24
lip

Mahiyangana - vedda

 
Sri Lanka
Sri Lanka, Mahiyangana
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 387 km
 
Z rana spakowaliśmy się do małych plecaków - plan na dwa dni zakładał dotarcie do Mahiyangany, zorganizowanie transportu, odwiedziny wioski Vedda people, nocleg i powrót do Kandy. Wyprowadziliśmy się z pokoju, zrzuciliśmy graty w gabinecie pana prawnika i ruszyliśmy. "Jak zwykle" płynnie i bez zbędnego czekania wpakowaliśmy się do autobusu, niestety z okazji Perahery (festiwalu) wyjazd z malutkiego Kandy zajął 40 minut. Jakieś 4h później wypakowaliśmy się w upalnej Mahiyanganie. Pierwszy szok, żaden tuktuk nas nie zaczepia. Idziemy do jakiegoś hotelu zapytać co dalej, tam dżentelmen umiał jedynie wskazać nam numer telefonu pod który mamy zadzwonić, przy czym jego mowa ciała wskazywała że spodziewa się za to napiwku :)
Idziemy dalej, więcej hoteli nie ma. Dworzec autobusowy, żaden z 5 tuktukarzy nie rozumie angielskiego. Lekka konfuzja, spotykamy pana o urodzie włoskiego piosenkarza z lat 70, zagadujemy go, namierza nam tuktukarza który rozumie to&owo i za 1500rp ma nas zawieźć w tę i z powroten. Uwaga - "vedda people" w uszach tubylców zamienia się w "ayurvedda", czyli leczenie ayurwedyjskie, więc trezba kilka razy potwierdzić, że wcale nie chodzi o ajurwedę :)
Vedda people to pierwotni mieszkańcy Sri Lanki, szacuje się że zostało ich około 1500. Z cech charakterystycznych - ich domy były budowane na drzewach link do wiki
Tuk tuk zjeżdża z asfaltu, wjeżdżamy w wyschniętą dżunglę. Na końcu czeka muzeum - kilka sal ze zdjęciami i historią veddów. Wstęp 500rp, wszystko idzie do plemienia. Dwóch aborygenowatych siedzi w kucki niedaleko muzeum, sprzedają miodek,prostą biżuterię, łuki i strzały którymi potrafią też strzelać. Przewodnik który się tam do nas doczepia nie jest uciążliwy, potem jednak okazuje się być bardzo przydatny. Pierwsze kroki kierujemy do domu wodza, z tego co zrozumiałem ich łamany angielski - przywódca-legenda który wywalczył pewne prawa dla plemienia już nie żyje, misję kontynuuje jego syn.Chatka średnia, wsiadamy z przewodnikiem do tuktuka, jedziemy do "wioski". Wioska jako taka to rzadko ustawione domy, nie jest to jak się spodziewałem skupisko domów w wykarczowanej dżungli. Zatrzymujemy się pod jednym z domków, wychodzi dwóch panów w sarongach owiniętych wokół bioder, gadają z przewodnikiem. cena za show z początkowych 7000 pod wpływem negocjacji spada do 1700rp. Panowie dość niscy, długie włosy, pokazują nam domek na drzewie, potem przebierają się i odstawiają szopkę. Szopka polega na tym by wyglądać jak na pierwszych zdjęciach z początku XXwieku - "Vedddowie się skradają", "Veddowie polują", "Veddowie krzesają ogień". Zabrakło chyba tylko veddyjska kobieta topless. Na koniec strzelanie z łuku, najperw oni, potem my. Mocno sztuczne, jednak to że nie było tam nikogo białego i to że jednak to co robili było bliskie temu co widzieliśmy dookoła sprawiło że nie było to rozczarowaniem. Z tego co zrozumiałem przewodnika jest możliwość (zapewne za opłatą) pójść z tymi panami na polowanie w dżungli, wieczorem mieć barbecue tego co się upoluje, noc spędzając w tejże dżungli. To dla miłośników, my psychicznie nie byliśmy przygotowani :)

Jadąc tuktukiem do miasta widzimy autokar do Kandy, tuktukarz zajeżdża mu drogę, jesteśmy w środku, podróż mija b. szybko. Pan prawnik jest bardzo szczęśliwy gdy nas widzi, niemal jakby przyjaciele wrócili - wydaje mi się że trzy dni wystarczają tu by zostać przyjacielem :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (11)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
BorsukWro
Artur W
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 151 wpisów151 13 komentarzy13 1445 zdjęć1445 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
03.08.2014 - 16.08.2014
 
 
14.07.2013 - 26.07.2013