Geoblog.pl    BorsukWro    Podróże    Tajladnia Kambodża    Angkor - same same
Zwiń mapę
2012
20
sty

Angkor - same same

 
Kambodża
Kambodża, Angkor Wat
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 371 km
 
Wspomniane w tytule "same same" jest bardzo charakterystycznie mówione przez sprzedawców w Tajlandii i Kambodży. Zawsze powtarzane dwa razy i tak zabawnie brzmi że można kupić koszulki mające na przodzie "same same" a z tyłu "but different". Wiem już że nie będę mógł powiedzieć "same" w glowie nie dodając drugiego "same" i uśmiechając się pod nosem.



19.01

Angkor gładko - losowy tuk tuk spod hotelu, 15usd za dzień. Podobno da się taniej. Wjazd do kompleksu to bilet za 20usd za dzien, 40 za bilet 3 dniowy. w życiu więcej nie zapłaciłem za obiekt turystyczny, ale warto. Na pierwszy ogień sam kompleks Angkor Wat, potężna swiątynia, arcydzieło architektoniczne, stojace na bagnistym gruncie niewzruszenie od prawie tysiąca lat. Niestety najbardziej zatłoczony i na mnie zrobił najmniejsze wrażenie. Mimo ze Angkor koniecznie trzeba zobaczyć, to następne swiątynie wryły mi się w pamięć :)

Po samym Angkor tuktuk jedzie do Bayon, ale słońce pali niemiłosierdnie i postanawiam zostawić ją sobie na deser. Następne na tzw "small cirlce" to Ta Prohm - tu z trzeba przecież zrobić zdjęcie pod każdym drzewem wrośniętym w budynki, no i świątynia ta jest nieco bardziej skryta pod drrzewami, dzięki temu jest chłodniej i przyjemniej. Powrót na zachód słońca do Bayon - strzał w dziesiątke, setki kamiennych, dobrotliwie uśmiechnietych twarzy króla sprzed tysięcy lat wpatrujęce się w dżunglę w świetle zachodzącego słońca wyglądka kapitalnie i wrywa się głęboko w pamięć. Wieczór na mieście - tak jak w Maroko cięgle słyszalem "hashish, marijuana?" to tutaj "tuktuk sir?" oraz "Wanna lady massage bum bum?" Kilka lokali w mieęcie w których ilość małych kambodżańskich ślicznotek przewyższa ilość starych siwych grubych białasów - przoduje w tym joes bar koło huy supermarket :)



20.01

Znów do Angkor, tym razem jadę po big circle. Rzeczywiście pierwszy dzień zostawia niedosyt, ale fajnie by było z takim niedosytem pozostać. Moim zdaniem - jeśli masz jeden dzień na Angkor to Ci to wystarczy, nie trzeba zostawać na siłę dłużej, i nie słuchajcie tych którzy gadaja ze Angkor to trzeba tydzień ogladac. Kurczę - khmerskie świątynie niewiele się różnią czy to z XII czy z IX wieku :)



"Flagowe" światynie już były zwiedzone, dziś tzw big circle - objeżdża się światynie spokojniejsze, przede wszystkim pustsze i więcej jest odpoczywania i relaksu. Droga do światyń wiedzie przez laso-dżungle, jestem pewien ze w ciągu kilku lat pojawia sie elektryczne tuktuki która pozwolą poruszać się w ciszy. W jednej ze światyń kupa śmiechu - dzieciaki sprzedające gadżety nauczyły się liczyć do 10 po angielsku, niemiecku, wlosku i rosyjsku. Teraz umieją też po Polsku :) Jasnym punktem programu było stoisko numer 5 koło świątyni składającej się z basenów (na sztucznej wyspie z XIIw) - mięso pieczone z imbirem, oj paaaalce lizac.Wieczór znów piwny na mieście. Aha, lokalny specjał - Rybny amok można sobie odpuścić - ryba w liściu bananowca w sosikach przyjemność raczej sprawi osobom zamiłowanych w subtelnej kuchni chińskiej niż w wyrazistych kuchniach płd azjatyckich.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
BorsukWro
Artur W
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 151 wpisów151 13 komentarzy13 1445 zdjęć1445 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
03.08.2014 - 16.08.2014
 
 
14.07.2013 - 26.07.2013