Geoblog.pl    BorsukWro    Podróże    Jammu&Kashmir    Leh-Delhi -> Majnu Ka Tilla & Akshardam Temple
Zwiń mapę
2011
03
sie

Leh-Delhi -> Majnu Ka Tilla & Akshardam Temple

 
Indie
Indie, Delhi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3252 km
 
Lotnisko w Leh ma siedzenia i większość poczekalni na dworze, do środka dopiero po sprawdzeniu czy masz ważny bilet. Przy wejściu wielkie ostrzegawcze tablice dotyczące ograniczeń bagażu podręcznego. Dziwne - ostrzeżenia linii lotniczych dotyczyły lotnik w Jammu i Srinagarze - tam nie wolno podręcznego mieć w ogóle. O Leh nie było żadnych ostrzeżeń. Nieco zaniepokojony ale myślę sobie "hej to przecież indie" i faktycznie owe surowe normy bezpieczeństwa należy traktować z przymrużeniem oka. Mój podręczny to masa klamotów poczynając od książek poprzez bluzę, szpargały do aparatu i to wszystko było ok. Podobno miałbym problemy gdybym w podręcznym miał ciuchy, buty itp. Nie wiem czym się obsługa lotniska kieruje, ale wszyscy biali mieli jakieś bagaże podręczne. Kolejna ciekawostka na tymże lotnisku - najpierw się zdaje bagaż i czekinuje. Po przejściu przez security należy wyjść na zewnątrz i wskazać "swoje" bagaże główne, dopiero wówczas ma się gwarancję że bagaż poleci ze mną. Napisy po angielsku wszędzie na ten temat, a widziałem że dwie walizki nie zostały "wskazane", ciekawe jak ich właściciele zareagują po wylądowaniu w Delhi :)
Samolot startuje, piękne góry na dole, cykam foty a stewka mówi że nie wolno, bo lotnisko to military area i no foto. Dziwne.

W Delhi wbijam do Vivek hotel - piękny pokój, białe ściany, biaława pościel, czysta łazienka, sprawna klima. Cud za 1100rp! Leniuchuję, kręcę po okolicy, w końcu tak jak w LP napisali ruszam do Majnu Ka Tilla. ów przepis to metrem do Vidhan Sabha, potem cycle rickshaw. Okazuje się że rikszarze doskonale wyczuli biznes i zaraz po wyjściu z metra mam kilkunastu chętnych na przewiezienie mnie (byłem chyba jedynym wysiadającym na tej stacji :) ) Po drodze przekomiczny widok - tłum ludzi stoi na przystanku, autobus nieznacznie zwalnia. Kto szybki to dobiega i wskakuje, kto słaby zostaje na przystanku. Takie to ewolucyjne....

Po wyjściu z rikszy próbuję się dowiedzieć co teraz, jednak angielski rikszarza nie dotarł do tak wysokiego poziomu. Mniej więcej, na wyczucie, kieruję się na kładkę dla pieszych, schodzę, włażę do sklepu. tam mnie kierują kawałek dalej do wielkiej czerwonej bramy, zagłębiam się w wąskie uliczki. Majnu Ka Tilla jest tybetańską kolonią, LP zachęca tam poszukać noclegu i generalnie miejsce to ma być oazą spokoju. Jest faktycznie dość cicho i spokojnie. Nie wiedzieć czemu zamiast "Tybet" myślałem "Leh" i byłem zdziwiony mnogością chińskich produktów w sklepach. Sporo dziwnej spożywki, trochę pamiątek, strasznie trudne negocjacje cenowe. Poszwendałem się i wróciłem do hotelu - czy warto? Tak.

08.04
Z rana leje, zabawnie wygląda bazaar rd w deszczu. Obawiałem się nieco że będzie błoto, kałuże, a godzinę po ustaniu opadów nie ma śladów po wodzie (no może poza koszmarną wilgotnością powietrza). Zakupy w Government Cottage Emporium - nawet nie zmienili zbytnio asortymentu przez te półtora roku, nadal naprawdę warto! Znalazłem supermarket na paharganj (rajguru marg) - wózki i w ogóle, choć asortyment jak w żabce :) Obiad w mc donalds - zbyt ciapate smaki jak dla mnie. Big Mack to big maharaja burger. Dziwne. Kolacja w pizzy hut - ooooo, tu się nażarłem do nieprzywzoitości :)

08.05
Śniadanie w Metropolis - ceny wysokie, ale jajecznica z boczkiem warta jest każdych pieniędzy. Tęsknota z normalnym jedzeniem to poważna sprawa, następnym razem wezmę kilka konserw, może pasztecik :)
Hanuman'sTomb - podobno można metrem, pojechałem na wyczucie, dało się bliżej. Gorąc koszmarny, może i by oglądanie było przyjemniejsze, ale pobieżnie też fajnie. Stamtąd riksza do Akshardam temple. Spory kawałek się jedzie (trzeba rikszarza mocno urobić).

Świątynia z daleka wygląda wspaniale, wejście przygotowane chyba na dziesiątki tysięcy zwiedzających. Na początek trochę faktów - świątynia otwarta w 2005, budowana przez 3000 ochotników, dodatkowo 7000 rzeźbiarzy. Oficjalnie wpisana do księgi rekordów Guinessa jako największa świątynie hinduistyczna na świecie (109m x 96m).
Na teren świątyni nie można wnosić nic elektronicznego (nawet jest znak zakazujący wnoszenia pen drive'ów). Wchodząc trzeba wypełnić formularz bagażu, zaznaczyć ilość komórek, laptopów i apratów które się zostawia. Potem przy zdawaniu do okienka pan każe wyjąć wspomniane kawałki elektroniki i uśmiechnąć do kamerki. Sprytne. Oczywiście cofają mnie z następnej bramki security bo znajdują papierosy (zapalniczki w bucie już nie ;)
Droga do świątyni wiedzie szerokimi korytarzami, i alejkami - tam naprawdę nie było by problemu pomieścić dziesiątki tysięcy ludzi naraz. Świątynia w środku przepiękna - na wejściu rzeźbienia w marmurze, mimo że mają parę lat to są zrobione w tym samym stylu jak tysiącletnie rzeźby któe dotychczas widziałem. główna sala ocieka złotem, marmur jest polerowany na lusterko. Dookoła jeziorko z fontannami, rzeźby słoni naturalnych rozmiarów. ludzie się zachwycają Taj mahal, a to świątynia w Delhi powinna być żelaznym punktem wszystkich wycieczek! Warto!Warto!Warto!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (16)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
BorsukWro
Artur W
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 151 wpisów151 13 komentarzy13 1445 zdjęć1445 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
03.08.2014 - 16.08.2014
 
 
14.07.2013 - 26.07.2013