1. jeśli przewodniki mówią że to nie jest dobry okres żeby gdzieś jechać, to naprawdę nie warto tam wtedy jechać. Siedząc z biureczkiem w pracy przed monitorkiem można cwaniakować że 32-36 stopni i wysoka wilgotność to nic takiego, prawda jest jednak taka że na zdjęciach z tamtych okolic nie będzie widać cholernego zmęczenia tą pieprzoną pogodą. Wilgotność z upałem klei się do ciała jak napalm - niemal parzy, a organizm uruchamia jedyny mechanizm obronny jaki ma przeciwko upałom - zaczyna się pocić. Nawet jeśli biały człowiek nie będzie mokry od wody w powietrzu to organizm dołoży swoją porcję wody i ani to higieniczne, ani sympatyczne ani przyjemne. Pogoda ma olbrzymi wpływ na przyjemność podróżowania, więc jeśli przewodniki mówią że to nie jest dobry okres do podróży to przysięgam sobie nie jechać :)
2. wysokość - być może dzięki aklimatyzacji (1500m srinagar, 2600kargil) nie miałem problemów z bólami głowi, puchnącym mózgiem czy płucami, jednak pierwszą noc przespałem ledwie ledwie a pierwsze kilka dni dostawałem zadyszki po szybszym spacerze pod górkę, czy po lekkiej wspinaczce po schodach (jak po ciężkim biegu). Trzeba cały czas kontrolować oddech, czy nie przyśpiesza, bo jego uspokojenie jest trudne i zajmuje nieco czasu. Pamiętać trzeba o tym żeby nie ruszać się zbyt gwałtownie, a najlepiej włączyć sobie tryb "80lat" i poruszać się bardzo powoli.
Z zabawnych rzeczy w Leh, to wszystkie produkty spożywcze pakowane "niżej" mają spuchnięte opakowania, niegazowane soki wybuchają w twarz, chipsy pękają po lekkim naciśnięciu i w ogóle nieustannie trzeba pamiętać że się jest wysoko.
3. ubranie - wiem że są ludzie dla których baloniaste spodnie ("thai fisherman") i lekka koszula kupiona na bazarze wystarczają na miesiąc podróży. Ja niestety należę do wygodnickich, zatem naprawdę polecam koszule "trekingowe" - używałem north face i milo i były one fantastyczne - nie śmierdzą już po jednym dniu noszenia, po praniu wysychają w 15minut. Milo miało długie rękawy zwijalne i zabezpieczalne - fajna sprawa na chłodniejsze wieczory. W celu zaoszczędzenia miejsca w plecaku polecam też spodnie z odpinanymi nogawkami - idealnych jeszcze będę szukał, aktualnie używane znów musiały trafić w ręce hinduskiego krawca :)
4. Delhi - przez wielu traktowane jako lądowisko, miejsce z którego trzeba jak najszybciej uciec i dopiero wtedy "zwiedzać" Indie. Choć spędziłem kilka dni to nadal odczuwam niedosyt, to miasto trzeba zwiedzić, tutaj naprawdę są wspaniałe rzeczy do zwiedzania. Majnu-Ka-Tilla, Akshardam Temple, Qutub minar, Jama Masjid warto było się wybrać. A nadal mam do odwiedzanie kolorową świątynię gdzieś niedaleko paharganj, sikhijską świątynię karmiącą codziennie dziesiątki tysięcy ludzi i diabli wiedzą ile innych czarujących zakątków. Rada dla wybierających się - nie pędźcie z wywieszonym językiem do Agry/Khajuraho/Jaipuru czy gdzie was tam niesie. Zacznijcie od Delhi, poczujcie Indie, podnieście poprzeczkę i dopiero wtedy szukajcie cudów gdzieś indziej.
5. hindusi - śmierdzą i są brudni. A nawet jak nie śmierdzą to na pewno są brudni :)