Geoblog.pl    BorsukWro    Podróże    Java+Bali    Sanur, czas na relaks. Duzo relaksu!
Zwiń mapę
2010
03
lip

Sanur, czas na relaks. Duzo relaksu!

 
Indonezja
Indonezja, Sanur
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1039 km
 
Sniadanie - kelner mnie zagial z angieslkiego, podal taka ilosc wariacji nt jajecznicy ze zbaranialem. Bezpieczny fried egg spowodowal kolejne pytanie - czy smazony z jednej czy z dwoch stron. Rozpieszczanie na maxa. Aha, czy wspomnialem ze sniadanie umilali panowie bebniacy w bambusowe instrumenty. No i czas na luksusy i plaze, plaze plaze....
4.07
relaks na plazy zakonczyl sie czerwonym brzuchem i plecami wiec postanowilismy wziasc sobie auto i zobaczyc Ulu Watu plus po drodze odwiedziec jeden z Turtle Rehabilitation centrów. Kierowca nieco zle nas zrozumial i zamiast zawiezc na polwysep Serangan zawiozl do centrum nurkowo-snorklowo-lodkowego. Tam prawdziwy kombinat turystyczny, ale nie wiedziec jakim sposobem dostalismy wlasna lodz ze szklanym dnem. Rejs trwal jakies 20min, z 5min postojem nad rafa, potem wyladunek w kolejnym kombinacie. Zolwi owszem mnostwo lacznie ze 100kg osobnikami majacymi po 80 lat. Niestety klimat jak w zoo a nie jak w miejscu gdzie ratuje sie zwierzeta - duze zolwie owszem plywaja w morzu, ale za ogrodzeniem i miejsca maja 10x5m. Wody tam po kolana wiec co chwila kolejna lodka turystow pakuje sie w te wode, wyciaga z wody do zdjecia te mniejsze i glaszcze te wieksze zolwie. Jesli odlozyc na bok uprzedzenia o naturze ekologicznej, to trzymanie na rekach polmetrowego zolwia jest zajebista zabawa! Poniewaz na czas spaceru po osrodku dostalismy swojego przewodnika to po chwili bylismy przy malych zolwikach (nie dotykac) potem kolejno zdjecie z tukane, poltorametrowym wezem, glaskanie iguany, patrzenie w oczy duzemu nietoperzowi wiszacemu z galeci (bez krat). Fun przedni.
Wracajac lodzia moglem porownac plaze na Benoa (cypel na Nusa Dua) z nasza. Na Benoa motorowki ciagnace turystow na roznym sprzecie latajaco-plywajacym malo nie zderzaly, na naszej plazy w Sanur ani jednej motorowki nie widzialem.
Ulu Watu - ladnie polozone, pod spodem malpi las. Kierowca tak sie o nas martwil ze by chyba pistolety nam dal gazowe na te malpy. Uzbrojeni w kije poszlismy - nieco malpek pokarmilismy, posmialismy sie jak jednej japonce malpa zakosila okulary, pare fajnych fot i wracamy.
Po powrocie kombinuje miejsca w Ubud - zadzwonilem do 3 hoteli midrange z Lonely Planet - wszystko busy. Umowilismy sie z kierowca na jutro wiec i tak pojedziemy w tamta strone, ale pieprzyc ten Ubud - jakos wytrzymam bez zobaczenia centrum artystycznego Bali. Pojedziemy tam autem i wrocimy do Sanur, szczegolnie ze tam nie ma plazy oraz jest wilgotniejszy klimat (pada popoludniami)...
5.07
Pieprzyc ten Ubud - przeciez ja mam uczulenie na artystycznie nastawionych do swiata obdartusow.
Wczoraj gadałem z recepcjonistą naszego hotelu Vila Shanti - podobno hotel jest w połowie zapełniony. Dziś okazuje się że jest full. Szybka akcja i lądujemy w Laghawa Beach resort. Żeby się dostać do beach trzeba iść wzdłuż murku przepięknej willi, żeby dostać się do prysznica plażowego trzeba przejść obok kuchni beach-baru, taka sobie miejscówa. Pokój ponury, śmierdzi, ale ma klimę i całkiem ładny ogród dookoła. No nic, zrzucamy toboły i jedziemy z umówionym kierowcą. Ruszamy w kierunku Ubud, na poczatek kierowca wiezie nas do bird park. Trzeba przyznac ze miejscowka warta 25USD wydanych na wstep - od papug oszołomów mówiących cicho helloł a potem z głośnym skrzekiem kręcących się dookoła gałęzi poprzez posadzenie tukanów i innych takich na ramionach aż po spacer po okratowanych dżunglach gdzie dookoła latają różne kolorowe cudeńka natury.
Z bird park ruszamy kupować maskę dla mnie - kierowca zawozi mnie do domu pełnego turystycznego chłamu z cenami w dolarach wyraźnie nastawionego na turystów z biur podróży - najpierw jakiś niby pokaz jak to te maski powstają (znaczy się brzuchaty kolo coś tam pomieszał pilnikiem że niby rzeźbi), potem przez parking mogący pomieścić 4 autokary idę do sklepu i jadę po artystycznych wartościach rękodzieła tam przedstawionego. Mimo że ceny spadają o 50% nadal używam niewybrednego słownictwa jak np "tourist shit". Uśmiechy do kierowcy - przecież chciał dobrze, jedziemy dalej. Docieramy do Ubud, wbijamy na bazar. Znów odnoszę wrażenie że turyści ich rozpieścili, ceny za maski oscylują w okolicach 100-200 USD i nie ma dyskusji. Znajduję coś w miarę ludzkich pieniądzach, mocny niesmak jak dla mnie ta cala artystyczna stolica. Oczywiście zaczyna padać, schroniliśmy się w świątynie gdzie oglądamy próbę generalną tańca ramayama - grają gamelany, pełny skład, tylko poubierani normalnie. Laseczki w wieku lat na oko 15 wywijają bioderkami ala japońskie gejsze, porobiłem zdjęcia dla kolegów pedofilów. Chyba dobrze ze nie zostajemy w Ubud.
6.07
Plaża. Wieczorem wbijamy do restauracji (przy ulicy) czwórka indonezyjczyków zaczyna grać live regge. jest solista, gitara, bas, perkusja i klawisze. Band ma aż 5 stolików widowni, ale spiliśmy się i generalnie świetna zabawa - ot exclusive, wlasną orkiestrę mamy. Na koniec daliśmy im 0.5 BOLSa ktore zostało kupione na potrzeby zatruć pokarmowych, ale nawet go nie napoczęliśmy. Cały hotel oglądał co to chłopaki dostali, potem każdy przychodzić pocieszyć się, podziękować i ogólnie pogadać. Fajnie.
7.07
Zmieniamy hotel. I znowu plaża. Peneeda view to już luxusik - duży pokój w ciemnym drewnie, dzienne łóżko na zewnątrz, girlanda kwiatów na powitanie i takie tam. Niestety odpływ psuje mi snorklowanie - do granicy rafy jakieś 400m, wody po kolana, rzadziej po pas. Dalej od brzegu zaczynają się jeżowce i parę innych paskudnych stworzeń które raczej nie lubią jak im gołe stopy depczą domki. Maska i rurka się jednak przydały - widziałem paru bohaterów Nemo i parę innych kolorowych cudów.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (99)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
BorsukWro
Artur W
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 151 wpisów151 13 komentarzy13 1445 zdjęć1445 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
03.08.2014 - 16.08.2014
 
 
14.07.2013 - 26.07.2013