Geoblog.pl    BorsukWro    Podróże    Sri Lanka lipiec 2012    Prysznic w Dubaju i dobrze im tak na tych Malediwach.
Zwiń mapę
2012
16
lip

Prysznic w Dubaju i dobrze im tak na tych Malediwach.

 
Sri Lanka
Sri Lanka, Negombo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Startuje o 1:20 Z Wrocławia - pierwszy srodek transportu ma mnie zabrać do Pragi. Autobus POLSKI BUS okazuje się być Ryanairem na kołach - pasażerowie upchani gęsto, wszystkie miejsca zajęte, paskudna derma siedzeń, duchota. Próby spania zostają przerwane 20min postojem przed granicą.
W Pradze wysiadka i generalne rozbicie - do samolotu 10h a trzeba coś robić. Jakoś namierzamy jakąś informację turystyczną (czynna o 7:00), bierzemy mapkę i ruszamy na najbardziej oklepaną trasę wzdłuż rynku, mostu karola itp. Okazuje się że Praga ma coś, czego nie spotkałem dotychcas w innych miastach, wszystkie kantory "normalne" kursy skupu i sprzedaży stosuję dopiero przy ktwotach rzędu 12 000zł albo 2000EUR. Dla "normalnych", turystycznych kwot sotosowane są przeliczniki złodziejskie - albo ceny skupu pomniejszone o twarde 19 i coś% allbo wyrażone wprost jako 2.5 korony za załotówkę. Bankomaty euronet/mBank (!) również mają jakiś myk z wymianą waluty (około 5000kr/1000zł)

Napiwszy się piwa i cały czas mając dobrą pogodę docieramy autobusem spod dworca (60koron, 30min) do lotniska, podczas odprawy rozpętała się burza, czyli póki co wszystko nam sprzyja. Samolot Emirates zapełniony do ostaniego miejsca, wysokiej jakości obsługa, duży wybór alkoholi, lot po prostu przyjemny, Lufthana niech się uczy.

Duże zmęczenie, a może wybór alkoholi ;) sprawia że w Dubaju wysiadamy już mocno wytarmoszeni. Choć "zwiedzamy" tylko jeden terminal, to jego wielkość (i ilość) ludzi przytłacza. Mimo że jest około 23 ruch nie zamiera, z trudem znajdujemy jakieś wolne ultra komfortowe kanapy, zasypiamy. 10min przed planowanym boardingiem (2:40 w nocy) budzę się i ekspresem biorę prysznic. Cudownym pomysłem było zapakowanie ultralekkiego ręczniczka ze sobą, ten prysznic przywrócił mi wiarę w podróżowanie - czyli można na lotniskach spędzać dużo czasu, pod warunkiem że będzie prysznic!

Emirates dowozi nas na Malediwy, najpierw z góri widać błekitne oczka poszczególnych wysepek, potem przez okna widzimy miasto Male, dokąd z lotniska planujemy dostać się promem.
Stajemy w wielkich kolejkach do imigration, wypełniamy druki, stoimy. W końcu jest nasza kolej. Pani ogląda druki, wertuje paszporty, nagle pytanie - "czemu nie ma hotelu wpisanego", na to my że tylko miasto zwiedzić... Niestety jako pasażerowie tranzytowi zostajemy zabrani spod imigration i zaprowadzeni do strefy tranzytowej, 4sklepy, 2 knajpy i 8h kwitnięcia. Przez okno oglądamy tęsknie lazurowe morze i wodne taksi wożące przylatujących do Male. Nauczka na przyszłość - jeśli się chce zrobić stopover w Male, należy wpisać jakiś lewy hotel albo łódź na której będziemy 'spać". Nie wiem jak odniosą się celnicy jeśli wrócimy z takiego "pobytu" po paru godzinach. Ceny na lotnisku w USD, aż się nie chce patrzeć jak wysokie. Słyszałem że Malediwy są pierwsze w kolejce do zatopienia w wyniku podnoszenia się wód oceanów. I wiecie co? Dobrze im tak!

Samolot do Colombo za 1.5h....--------------------------------------------------------

Colombo - po wylądowaniu ciemno, na lotnisku prepadi taxi do negombo za 1680, za to panowie naganiający (porządnie wyglądający dżentelmeni pod krawatem z identyfikatorem) bez problemu zgodziil się na 1400rp. Przy wyjściu tłum ludzi, w powietrzu wilgotny smrodo-zapach, oh yeah, znów jestem w Azji!

W Negombo rezerwacja przez booking.com - Windmill beach hotel. Hotel straszny, jakieś prace budowlane na dole, poza klimą nie ma nic co obiecywane na booking.com. no nic - 29usd jakoś zmienia się w 25 usd, z czego robi się 3250 rp, potem schodzi do 3000. Pan obiecuje że prace budowlane skończą się o 20:30 i słowa dotrzymuje. cena wraca do 3500, ale płacimy jutro. Szwend po okolicy - kapitalna knajpa mieszająca Lankijskie smaki z europejską kuchnią jest strzałem w dziesiątką (kosztownym, ale co tam). Jeszcze tylko spacer do lokalnego poidełka, gdzie od kelnera dowiadujemy się o cenach burdeli, ilości turystów w sezonie i innych ważnych rzeczach. Polaków ów kelner ostatnoi widział 7 lat temu - czy powinniśmy w tym lokalu wbić flagę jako zdobywcy?
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
BorsukWro
Artur W
zwiedził 9.5% świata (19 państw)
Zasoby: 151 wpisów151 13 komentarzy13 1445 zdjęć1445 3 pliki multimedialne3
 
Moje podróżewięcej
03.08.2014 - 16.08.2014
 
 
14.07.2013 - 26.07.2013